Czy umieszczanie zdjęć dzieci w Internecie ma swoje konsekwencje?

Czas wakacji to nie tylko czas wypoczynku ale też upamiętniania wspólnych chwil. Filmy, krótkie relacje, serie zdjęć – codziennie powstają ich miliony, po to abyśmy za jakiś czas mogli wrócić pamięcią do tego, co już za nami. Fotografujemy się sami, z całą rodziną, z dziećmi. I nad tymi ostatnimi towarzyszami naszych fotorelacji pochylamy się w dzisiejszym artykule. Czy zakładanie kont w mediach społecznościowych w imieniu naszych dzieci i relacjonowanie ich życia nie doprowadzi do konfliktu w niedalekiej przyszłości? Jaką cenę płaci dziecko i czy jego brak świadomości nie jest po prostu wykorzystywany?
Specjaliści mówią, że za jakieś 10 lat doczekamy się wielu spraw sądowych przeciwko opiekunom-rodzicom, wytoczonym przez dzieci, które dzisiaj obserwowane są przez internautów z całego świata. Nie tak dawno słyszeliśmy o znanej rodzinie influencerów z południa Polski, która publikowała codziennie zdjęcia i relacje dokumentujące idealne życie. Kiedy na jaw wyszło prawdziwe oblicze matki – wyzywającej swoją córkę – szybko okazało się, że cała otoczka stworzona była na potrzeby wyimaginowanego życia i czerpania z niego korzyści.
Niestety, takich rodziców jest więcej… Badania mówią, że 40 procent rodziców dzieli się zdjęciami i filmami swoich dzieci w sieci. A co wydaje się najciekawsze – część z dzieci rozpoczyna swoje życie w sieci zanim jeszcze pojawi się na świecie! Ich zdjęcie USG jest pierwszym jakie widzą obserwatorzy. Dzieci mają własne konta – prowadzone przez rodziców, niepytane o zdanie, czy tego tak naprawdę chcą.
Kiedy dziecko może samo zacząć działać w mediach społecznościowych?
Legalnie w Polsce jest to możliwe, kiedy dziecko ukończy 13 rok życia. Ale pamiętajmy, że to my rodzice jesteśmy odpowiedzialni za to, co trafia do sieci, również jeżeli konto przypisane jest naszej pociesze. To my tłumaczymy, wskazujemy, pokazujemy i piętnujemy. Uczymy kształtowania opowieści, jaką nasze dziecko zaczyna pisać w sieci. Jak mawiają – w Internecie nic nie ginie! I z tym musimy się zgodzić. Jeżeli zaś robimy to my, to ta odpowiedzialność jest tak samo duża – nie zapominajmy o tym.
Publikowanie wizerunku dzieci w sieci doczekało się nawet nowej terminologii:
Sharenting - powstał z połączenia dwóch słow share– dzielić się, rozpowszechniać oraz parenting – rodzicielstwo. To nic innego jak regularne zamieszczanie zdjęć z życia naszego dziecka – taki nowoczesny rodzaj pamiętnika z wakacji.
Troll parenting - termin, który stosujemy w stosunku do rodziców publikujących treści kompromitujące ich dzieci. Zapewne sami widzieliście wiele razy materiał, który w Waszej ocenie ośmiesza małego bohatera. Jest to niestety nagminne.
Baby role play - rodzaj przestępstwa polegającego na wykorzystaniu zdjęcia dziecka do organizowania np. różnego rodzaju zbiórek.
Od mało szkodliwego upamiętnienia wakacji po przestępstwo – granica jest cienka, a my opiekunowie musimy być niezwykle czujni.
To co dalej?
No właśnie…przecież to miłe, kiedy obserwujemy w sieci życie naszych pociech. Śledzimy jak dorastają, co lubią a czego nie znoszą. Gdzie podróżują, jakie odnoszą sukcesy, co doprowadza ich do złości. Czy musimy zatem tego zaprzestać? Nie wydaje nam się. I chyba nie jest to po prostu możliwe. Digitalizacja życia poszła już za daleko. Można to jednak robić z głową i w poszanowaniu godności i zdania dziecka. Jeżeli mamy do czynienia z maluchem zastanówmy się kilka razy, co wrzucamy do Internetu. Fotografujmy i nagrywajmy, cieszmy się wspólnymi chwilami ale nie zapominajmy o ewentualnych konsekwencjach dzielenia się wszystkim w Internecie – tym bardziej, że po drugiej stronie oprócz naszych bliższych znajomych czy rodziny jest całą masa obcych na osób. Pomyślmy zatem, czy materiał nie ośmieszy dziecka, czy nie będzie kiedyś wykorzystany aby je skrzywdzić. Jeżeli zaś nasz milusiński jest starszy, to nie ma nic prostszego – wystarczy ZAPYTAĆ. Tak, aby w przyszłości uniknąć pretensji…ale tego zagwarantować nie możemy 😉