Świat technologii w życiu dziecka, rodzica i nauczyciela

Technologia w życiu dziecka
Niektóre z nich słabo jeszcze mówią, nie potrafią posługiwać się poprawnie ołówkiem, nie znają literek. Wydawać by się mogło, że jako rodzice i pedagodzy odkryjemy przed nimi większość tajemnic tego świata. Ale jest pewna mała rzecz, która nas dorosłych potrafi zadziwić równie mocno jak każdą mamę pierwsze wypowiedziane przez jej dziecko słowo… „t-a-t-a”. Łatwość obsługi nowoczesnych urządzeń multimedialnych. Z pozoru mało znaczący zlepek słów, który w niejednym już domu powodował emocje od radości po atak furii. Temat kontrowersyjny, ale konieczny. Temat, który nas nie ominie i chyba lepiej go oswoić i żyć z nim w zgodzie, czerpiąc pełnymi garściami z jego dobrodziejstw i nie zapominając o niebezpieczeństwach, które się za nim kryją.
Moja córka miała 3 latka, kiedy pomogła mi naprawić telefon komórkowy. Pamiętam doskonale moment, kiedy nie potrafiłam wyłączyć jednej z aplikacji. Hania nie miała wcześniej styczności z elektroniką (było to dekadę temu). Z zainteresowaniem wzięła do ręki smartphone i w przeciągu przysłowiowej minuty, po wykonaniu niezrozumiałych dla mnie czynności, oddała mi w pełni działający sprzęt. Pamiętam również, co wówczas poczułam. Z jednej strony podziwiałam z jaką łatwością poradziła sobie z problemem, a z drugiej zaczęłam zastanawiać się z jakimi wyzwaniami wychowawczymi przyjdzie stanąć rodzicom mojego pokolenia. Rodzicom i wychowawcom.
Jak nie stracić głowy w świecie cyfryzacji?
Zbyt wcześnie posługiwanie się sprzętem multimedialnym jest tematem kontrowersyjnym. Psycholodzy zgadzają się, że z jednej strony kilkuletnie dzieci rozwijają się w ten sposób poznawczo, z drugiej zaś narażają kształtujący się systemy nerwowy na prawdziwe turbulencje. Pewnie każdy z nas był świadkiem sytuacji, w której zabierano dziecku tablet bądź telefon. Kryj się kto może! Zdecydowana większość małych dzieci reaguje płaczem i złością. I nie ma co się temu dziwić, skoro działająca pobudzająco technologia serwuje im emocjonalny roller coaster. Nie ma sensu również chowanie przed dziećmi urządzeń, a coraz częściej słyszymy, że o wiele mądrzejsze jest nauczenie ich i nas samych mądrego z nich korzystania. Łatwo powiedzieć, kiedy sami spędzamy zbyt dużo czasu w ekranach, które są największym pożeraczem czasu. Nikt jednak nie obiecywał, że będzie łatwo! Każde pokolenie rodziców i opiekunów stoi przed swoimi wyzwaniami i jestem pewna, że jednym z największych jest obecnie postęp technologiczny.
Ale zostawmy rodzicom co cesarskie i spójrzmy w stronę placówek wychowawczych, żłobków i przedszkoli, czyli miejsc, gdzie nasze dzieci spędzają większość swojego dnia. Na chwilę obecną podstawa programowa wychowania przedszkolnego nie podaje definicji „czym są kompetencje cyfrowe dzieci”, ale nie oznacza to, że temat nie istnieje. Oprócz organizowania szeregu zajęć plastycznych, muzycznych czy językowych nauczyciel ma również realny wpływ na umiejętne korzystanie z urządzeń cyfrowych przez swoich wychowanków. Wiek przedszkolny ma swoje prawa – „ to co mówi Pani jest święte!” Pani w przedszkolu jest wzorem, najczęściej pierwszym pedagogiem w życiu dziecka, wyrocznią, niemalże strażnikiem Teksasu. To co mówi Pani, dziecko niesie w świat, w tym również do swojego domu, gdzie czekają na niego rodzice. Jeżeli nauczyciel widzi negatywne skutki korzystania z technologii u małej Ani czy Jasia, to ma swoje sposoby dotarcia z odpowiednim komunikatem do rodzica.
Cichy pomocnik w codziennej pracy
Ale…nie taki diabeł straszny! Cyfryzacja może być sprzymierzeńcem i świetnym pomocnikiem w codziennej pracy przedszkola czy żłobka. Istnieje już szereg programów ułatwiających pracę nauczycielom czy dyrektorom szczególnie w trudnym czasie pandemii. Mnogość zajęć online, które w taki sam sposób jak tradycyjne zajęcia potrafią rozwijać kreatywność i ciekawość świata, zaskakuje nas wszystkich. Co roku oferta edukacyjna warsztatów dla dzieci opartych na cyfryzacji staje się bogatsza o kolejne zajęcia z kodowania czy robotyki. Nauczyciel ma swobodę w dostępie do materiałów edukacyjnych z całego świata, a dzięki wielu platformom ma na wyciągnięcie ręki coraz to bardziej innowacyjne scenariusze prowadzenia swoich zajęć. Kompetencje cyfrowe to nie tylko narzędzia, ale przede wszystkim rozwijanie umiejętności miękkich, komunikacyjnych, motywowanie dzieci i poszukiwania rozwiązań, które będą dla nich atrakcyjne. I chociaż technologia niesie wiele zagrożeń, nie sposób od niej uciec, bo… nie ma takiej potrzeby! Ważne jest, aby zdawać sobie sprawę z pułapek, być czujnym i reagować w odpowiednim momencie, ale ważniejszym staje się odpowiednie wykorzystanie potencjału, który w niej drzemie. Potrzebują tego wszyscy – od dzieci, przez nauczyciela w przedszkolu, dyrektorów zarządzających placówkami po rodzica. I chociaż w tej wspólnej przygodzie czeka nas wiele potknięć, warto uświadomić sobie, że możliwości drzemiące w cyfryzacji są nieograniczone i warto po nie sięgać.
Nasze dzieci żyją w świecie, gdzie technologia kroczy z nimi ramię w ramię i aby dotrzymać im kroku nie mamy innego wyjścia – nawet jeżeli ma to być dla nas skok na głęboką wodę, warto sięgnąć po opinię specjalisty, który pomoże nam zrozumieć ich świat i sprawić, że wszyscy zaczniemy poruszać się w nim z większą swobodą. Zmiana podejścia placówek przedszkolnych, dyrektorów, nauczycieli i rodziców jest konieczna, nawet jeżeli podszyta początkowo strachem, na koniec stanie się platformą dialogu z najmłodszym pokoleniem. Pokoleniem naszej przyszłości.